czwartek, 15 stycznia 2015

Styczeń 2021

Styczeń 2021

1
Trenerzy Austriaków, Niemców i Szwajcarów spotkali się po noworocznym konkursie, chcąc przedyskutować jeden palący temat – jakim cudem reprezentacja Szwecji nagle zaczęła rosnąć w siłę. Nie dość, że Frej został zwycięzcą rywalizacji w Ga-Pa, to Holger stanął na najniższym stopniu podium, a jeszcze jeden z tych knypków skończył dzień na siódmym miejscu.
- Może ta baba ich czymś szprycuje – zrzucił w końcu Schuster, gdy wyczerpali techniczne przyczyny rosnącej formy Szwedów. – A może… już sam nie wiem.
- W dodatku ona zdecydowanie wie o nas więcej niż my o niej – dodał Pointner, który trenował Niemców. – Schlierenzauer zawsze miał do niej słabość, może powinieneś go lepiej pilnować.
- Schlierenzauer zna ją z klubu z jakiejś dalekiej przeszłości, to wiem, ale nie zauważyłem…
- Jakie zna, prowadzali się ze sobą przez dobre dwa lata. Miałem dość nakrywania ich w nieodpowiednich miejscach w niewłaściwym czasie, ale no cóż… również forma Gregora wtedy szczytowała, więc przymknąłem na to oko. Kto wie, czego się wtedy nauczyła… a potem rzuciła go dla Polaków.
Szkoleniowiec Szwajcarów z ciekawością chłonął te rewelacje i zanotował w pamięci, żeby obserwować Schlierenzauera. Postanowił jednak poruszyć inny aspekt tej sprawy.
- Słuchajcie panowie… udało mi się dowiedzieć czegoś o tych dwóch mózgowcach, którzy się z nimi prowadzają – wtrącił. – Są inżynierami. Jeden zajmuje się badaniem zachowania obiektów w tunelach aerodynamicznych, a drugi… w sumie nie umiem dokładnie tego wytłumaczyć, ale to coś w stylu… przełożenia siły na prędkość, zmianę kierunku, wektory… nie moja broszka.
Pointner podrapał się po brodzie. Coś mu w tym wybitnie śmierdziało, ale nie umiał dojść do sedna.
- Oni dostają plany konstrukcyjne skoczni od personelu technicznego. Walter o tym wspominał – przypomniał sobie Schuster. – Czy myślicie, że jakoś umieją przygotować ich do skakania na poszczególnych skoczniach?
Alexander podniósł głowę i nagle kawałki układanki zaczęły składać się w całość.
- To dlatego zawsze klepią bulę na treningach i w kwalifikacjach. Dopiero po tym jak ich mózgowcy zapoznają się ze skocznią…
- Mogą udzielić im instrukcji – dokończył za niego Szwajcar.
Wymienili porozumiewawcze spojrzenia.
- Pogadam z Walterem, zobaczę czy jest na to jakiś paragraf – zapewnił Pointner. – Przecież jakieś panoszące się babsko nie może zdominować sezonu, bo brata się z mądrzejszymi od siebie.

2
W Innsbrucku Maja wpadła na Michaela. Adam popędził wprost do swoich obliczeń, Gregor zajęty był rodziną, dała chłopcom kilka godzin wychodnego przed dalszą podróżą, a Axel miał szybką randkę, więc z przyjemnością przyjęła propozycję Hayboecka, który chciał zobaczyć jedną z filmowych nowości.
- A ty co, nie masz żadnej stęsknionej narzeczonej, którą mógłbyś zaciągać nie na film, tylko do kina? – spytała, kupując sobie wielką porcję popcornu i dużą colę.
- Nie, tutejsze damy mi się znudziły – wziął garść kukurydzy z jej kubełka i wepchnął sobie do ust.
- Czyli zostałam nowością – zaśmiała się. – Trudno. Potrzebuję rozrywki.
- Rozhyfka to moja szpeczjalnoszcz – oznajmił z gębą pełną popcornu.
- Nie przechwalaj się tak, bo jeszcze będę oczekiwać zbyt wiele!
- Dam radę!
Weszli do sali i zajęli miejsca na końcu.
Film rozpoczął się charakterystycznym intro i zarówno Maja jak i Michael przestali rozmawiać, tylko skupili się na fabule. W końcu dopiero drugi raz w życiu mieli okazję oglądać w kinie długo wyczekiwaną ostatnią część trylogii Gwiezdnych Wojen. I tym razem oczekiwania były zdecydowanie wyższe niż w stosunku do Zemsty Sithów.
Przez cały seans nie zamienili ze sobą ani słowa oprócz krótkich uwag takich jak ‘patrz!’, ‘ale strzelił!’, ‘co mu obciął’ i ‘wow!’. Maja była tak zaaferowana, że nawet nie dojadła popcornu i ponad połowę porcji zjadł Michael, bezwiednie wkładając sobie do ust kolejne ziarna.
Kiedy wyszli z kina, usta im się nie zamykały. Okazało się, że oboje byli fanami Gwiezdnych Wojen i przez całą drogę do hotelu, w którym mieszkały obydwie reprezentacje, nie zamilkli ani na chwilę. Rozmowę przerwał im dopiero widok Adama, który siedział na kanapie w hallu, ze zdenerwowaniem wpatrując się w ekran telefonu.
- Dzwoniłem do ciebie - powiedział, wstając i krzyżując ręce.
- Byłeś zajęty, postanowiłam nie przeszkadzać. Chciałam iść pobiegać, ale Michael zaproponował kino - wskazała na swój sportowy strój. - Przecież sam mówiłeś, że będziesz pracował aż do wyjazdu.
- Nie odbierałaś telefonu - powtórzył. - Mogłaś napisać.
- Byliśmy w kinie, miałam wyłączony dźwięk, a potem omawialiśmy film. Chyba nie chcesz się teraz kłócić? - rzuciła przelotne spojrzenie Michaelowi, który udawał, że czyta ulotki rozłożone na recepcyjnej ladzie, ale prawdopodobnie chłonął każde ich słowo.
Adam tylko pokiwał głową, więc postanowiła ich sobie przedstawić.
- Adam, to jest Michael. Poznałam go przez Gregora, o którym ci opowiadałam. Michael to jest Adam, mój współpracownik i partner.
Mężczyźni podali sobie ręce, ale czuła, że Adam nie zapałał sympatią do skoczka.
- Idziemy? - zapytał tylko.
- Tak, muszę sprawdzić czy chłopcy są gotowi - uśmiechnęła się. - Pa, do następnego razu! - zwróciła się do Hayboecka.
- Pamiętaj, jeśli wyjdą następne Gwiezdne Wojny to jesteśmy umówieni - przypomniał jej, po czym odwrócił się i odszedł w stronę swojego pokoju.

3
Zwycięzcą całego Turnieju Czterech Skoczni został jeden z młodych Norwegów, ale Maja i tak była dumna ze swoich podopiecznych. Frejowi udało się wskoczyć na podium, a Holger był dziesiąty. Poza tym Frej był ósmy w klasyfikacji Pucharu Świata, Holger piętnasty, a Nills i Kalle znajdowali się gdzieś na początku trzeciej dziesiątki. W swoim debiutanckim sezonie!
Chłopcy już zeszli z siłowni i poszli na sesję regeneracyjną, ale ona nadal pracowała nad wzmocnieniem mięśni pleców. Chyba dlatego tak dobrze dogadywała się ze swoimi podopiecznymi - wykonywała razem z nimi prawie wszystkie ćwiczenia fizyczne, a dodatkowo z zapałem podnosiła ciężary żeby, jak często się śmiała, móc ich nosić na rękach. Nie unikała także wspólnych przebieżek. Tylko skakać nie skakała.
Mieszkali w pensjonacie w Bad Mitterndorf, ale ponieważ w ich budynku nie było kompleksu sportowego, korzystali z infrastruktury pobliskiego hotelu. Był to ten sam hotel, w którym zatrzymali się Polacy, więc wcale nie zdziwiła się, gdy chwilę później zobaczyła swoich starych znajomych. Przywitała się z Klemensem i Maćkiem, z którymi często naprawdę dobrze się bawiła jeszcze w czasach, kiedy pracowała jako asystentka trenera Kruczka. Dobrze było znowu nie tyle kręcić się w orbicie tej pucharowej machiny, co przebywać praktycznie w jej centrum.
-Fiu, fiu, Majka, widzę, że nie wypadasz z formy - zagwizdał Kot, sprawdzając obciążenia na jej maszynie.
-Fiu, fiu, Maciuś, widzę, że ty też nie - roześmiała się. - Dobrze znowu was wszystkich widzieć.
- Łukasz dostałby zawału, gdyby znów cię z nami zobaczył - Klemens wyszczerzył zęby w uśmiechu.
- Ale musicie przyznać, że nikt nie organizował takiej integracji jak ja - zastrzegła. - Pamiętacie, jak…
- Nie pamiętają! A nawet jeśli to… Mają o tym zapomnieć! Łukasz ostrzegał mnie przed tym, że możesz znów siać ferment wśród naszych ułożonych chłopców i kazał bronić ich za wszelką cenę - ze śmiechem przerwał im Robert Mateja. - A tak w ogóle, to cześć Maja.
- Cześć Robert. Kopę lat! - w dawnych czasach asystowała mu na mistrzostwach świata juniorów.
Ale z juniorami co najwyżej grywała w karty!
Dobrze było porozmawiać z nimi w ojczystym języku. Przez ostatnio rok, właściwie od śmierci matki, nie miała ku temu zbyt wielu okazji. Czasami myślała, że gdyby nie te trzy lata z polską kadrą w ogóle zatraciłaby płynność porozumiewania się mową rodziców.

4
Gregor Schlierenzauer był szczęśliwy. Miał piękną żonę i dwoje dzieci. W dodatku nadal był w całkiem niezłej formie i zamierzał wytrzymać na skoczni co najmniej tyle, co Kasai. Czyli zostało mu jeszcze wiele lat szlajania się po świecie.
Poza tym musiał przyznać, że ostatnio zastanawiał się nad kwestią swojego szczęścia małżeńskiego i stwierdził, że było ono zależne właśnie od częstych wyjazdów. Kiedy przebywał poza domem tęsknił za Katją, za dzieciakami, za wszystkim co zostawiał w Tyrolu, ale kiedy wracał, po około tygodniu zaczynało go nosić.
Ponieważ uciekał na długie spacery, na które często zabierał ze sobą czteroletniego Thomasa i Marikę, jeszcze w wózku, jego żona była wniebowzięta i nie zwracała uwagi na zmienne humory męża - miała więcej czasu na wizyty u kosmetyczki czy spotkania z koleżankami. Wieczorami przytulała się do niego, w łóżku obydwoje  dawali z siebie wszystko, ale miał wrażenie, że emocjonalnie zaczął trzymać ją na dystans.
Nie pomogło to, że Majka wróciła. Może nigdy nie był w niej szaleńczo zakochany, nie wyobrażał sobie, jakże babskim sposobem, wspólnej przyszłości, ale po jej nagłym odejściu zawsze była mu solą w oku. Co prawda utrzymywali przyjacielskie kontakty, kiedy spotykali się na zawodach podczas jej pracy w polskim zespole, ale on bardzo szybko zatracił się w ramionach Katji. Nie szukał zapomnienia, ale czegoś mu brakowało. Tej świadomości, że w Innsbrucku ktoś czeka. Potem urodził się Thomas i, sam nie wiedział kiedy, znalazł się na ślubnym kobiercu.
To też nie było to, że nie kochał swojej żony. Kochał ją. Im dłużej przebywał poza domem tym bardziej. Ale kilka rozmów z Majką, widok tego jej mózgowca, czy choćby tego jak szybko złapała kontakt z Michaelem nie dawał mu spokoju. Może nawet raz czy dwa spróbował wizualizować sobie swoje życie z nią przy boku. Ale wtedy Thomas rzucał mu piłkę lub Marika zaczynała cicho kwilić i wszystko inne traciło znaczenie.
Może nie był wybitnym mężem. Ale ojcem, mimo że nieobecnym, starał się być genialnym!

5
Wielkimi krokami zbliżały się Mistrzostwa Świata w narciarstwie klasycznym. Dla Mai i jej skoczków oznaczało to dwie rzeczy. Po raz pierwszy od bardzo dawna reprezentacja Szwecji reprezentowała jakikolwiek znośny poziom i miała realne szanse na zajęcie dobrych miejsc. Z tego faktu wynikała kolejna sprawa – w związku z całkiem niezłą formą skoczków wzrosło zainteresowanie tym sportem. Ponieważ Maja zdecydowała, że kadrowicze odpuszczą sobie konkursy w weekend poprzedzający mistrzostwa i zgromadziła całą watahę w Fallun na spokojnych treningach, stali się łatwym celem dla namolnych dziennikarzy sportowych.
Po krótkiej naradzie z zawodnikami i władzami związku postanowiono, że zarówno Maja, jak i jej chłopcy oraz reszta sztabu szkoleniowego udzielą wywiadu rzeki jednej z poczytnych gazet, a także wezmą udział w specjalnym odcinku popularnego talk-show o ile prowadzący zgodzi się nagrać epizod w ośrodku szkoleniowym.
Spragnione informacji media przystały na wszystkie warunki przedstawione przez rzecznika związku i jeszcze w styczniu Maja dostała egzemplarz gazety zanim trafił do kiosków.
Maja Kolska (33 l.) to powiew świeżej krwi na szwedzkiej arenie sportowej. Choć pochodzi z Polski, a od dziecięcych lat związana jest ze Szwecją oficjalnie jest obywatelką… Austrii i to w barwach tego kraju występowała w konkursach damskich skoków narciarskich aż do fatalnego upadku w 2010 roku, po którym musiała zakończyć karierę. Była asystentką szkoleniowca z klubu samego Gregora Schlierenzauera, a przy boku trenera Kruczka stała właśnie wtedy, gdy Kamil Stoch wracał do wielkiej formy. Już za 10 dni okaże się, czy współpraca z nią przyniesie szczęście i laury również naszym skoczkom. Trzymamy kciuki!
Ten bezpłciowy opis spłaszczający jej życiorys znajdował się w ramce pod zdjęciem, na którym uśmiechała się radośnie ubrana w niebieską koszulę i żółtą spódnicę. Ci nicponie kazali jej wyjść boso na śnieg i pozować z gołymi nogami w środku zimy. Miała szczęście, że się nie przeziębiła!
- Coś ciekawego? – zagadał Adam, zaglądając jej przez ramię.
- Nie, wszystko w porządku. Nie wiedziałam, że całe moje życie można streścić w jednym akapicie – wytłumaczyła, wzdychając.
- Opis jednego twojego uśmiechu mógłby zająć cały artykuł. Albo jeden bardzo długi wykres funkcji – dodał po chwili, za co walnęła go poduszką. – Młoda damo, tego to ja ci nie daruję!
- Już nie taka młoda…
- Ale za to jaka gibka!
- Masz to szczęście, że muszę być w formie, żeby nadążyć za całym tym cyrkiem – przewróciła oczami.
- Co?
- Cyrkiem na kółkach. Tak się u nas mówi. W Polsce.
- Chyba chciałaś powiedzieć cyrk na nartach.

- Cyrk na nartach… Powinnam napisać taką książkę.

---

Kończy mi się górka, więc pewnie trochę teraz zwolnię. Cieszę się, że cześć odpowiedzi na pytanie rodzące się po poprzednim rozdziale znajdziecie już w następnym, który był napisany jeszcze przed publikacją 'Grudnia'.
Cieszę się, że mój stylowo minimalistyczny eksperyment się Wam podoba i mam nadzieję, że uda mi się go skończyć. Jestem teraz w rozterce, ponieważ zawsze w okolicach sesji mam literacko płodny okres, co nigdy nie oddziaływało pozytywnie na moje oceny, a muszę się w tym roku wyjątkowo postarać, żeby wszystko pozaliczać od razu i nie mieć żadnych problemów z wyjazdem na Erazmusa. 
Oddaję kolejny rozdział i mam nadzieję, że się podobało ;)
dol

niedziela, 11 stycznia 2015

Grudzień 2020

1
- Iii… raz! iii… dwa! iii… trzy! – Maja krzyknęła, wystawiając ręce do góry, przygotowując się do uniesienia Holgera, ćwiczącego symulację wybicia. – Holger, tyłek! Mogę się założyć, że masz dupę miękką jak krowie wymiona!
- Ale pani trener – żachnął się skoczek, jednak nie dała mu do kończyć.
- Tylko ja teraz mówię! Będę cię tak trzymać, dopóki nie zepniesz tyłka!
- I dopóki ja nie zrobię zdjęć pod innym kątem – dodał z oddali Hans. – Ułożenie kostki nie jest chyba zgodne z naszą optymalizacją. Adam, notujesz?
- Notuję, ale stary, lot to twoja broszka – zaśmiał się wyższy z mężczyzn, tworząc potem notatkę głosową.
Obok Axel, asystent Mai, ćwiczył z pozostałymi zawodnikami, a z kilku różnych stron ustawione były kamery dokumentujące trening.
Skupionej na celu i zdyscyplinowanej szwedzkiej grupie z oddali przyglądały się inne ekipy. Szwedzi wyskoczyli jak Filip z konopi. I choć na treningach zazwyczaj byli w ogonie stawki, w kwalifikacjach również, to ci, którym udawało się dostać do pięćdziesiątki zajmowali wyjątkowo wysokie miejsca jak na debiutantów. Holger nawet drugi raz wskoczył na podium, udowadniając wszystkim, że jego wygrana w Klingenthal nie była przypadkowa. Mimo ledwo dziewiętnastu lat na karku wyrósł na lidera szwedzkiej reprezentacji, a Maja stała się bohaterką rozmów kuluarowych.
- Holger, nie skupiasz się! Czy ja mam ci pokazać, jak to się robi? – zdenerwowała się w końcu trenerka, stawiając go na ziemi. – Spinasz. Od dołu. Musisz to chyba poczuć… Axel – zawołała swojego asystenta. – Zróbcie sobie przerwę i podejdźcie tutaj – zawołała swoich podopiecznych.
Przez chwilę mierzyła ich uważnym, spokojnym, pełnym cierpliwości wzrokiem.
- Axel, ja zrobię odbicie, ty będziesz mnie trzymać, a chłopcy po kolei wejdą na drabinkę i będą tak długo mnie dotykać, aż zrozumieją, jak należy spinać tyłki – powiedziała w końcu i zdjęła kurtkę, zostając w samej obcisłej bieliźnie termicznej i piankowych, bezszwowych spodniach.
Asystent spojrzał na nią, jakby właśnie spadła z Księżyca, a trzech z czterech jej podopiecznych spąsowiało niczym rozkwitłe makówki.
- Ale pani trener… my chyba nie możemy pani… - zaczął niepewnie Holger.
- Albo będziecie macać mnie, albo Axela – zawyrokowała. – Gotowi?

2
- Co oni wyprawiają? – Hayboeck przystanął na chwilę przy kilkuosobowej grupce przyglądającej się szwedzkiej ekipie.
- Nie wiem, ale Majka się rozbiera – zaśmiał się Murańka. – Przez takie numery Kruczek kompletnie osiwiał.
Gregor skrzyżował ręce na piersiach i z uśmiechem na twarzy przypatrywał się, jak Majka wybiła się z mocą i wskoczyła na wyciągnięte ręce Axela. Mówiła po szwedzku, a jej wyraźnie zawstydzeni zawodnicy po kolei dotykali jej pośladków. Następnie nastąpiła zamiana ról – chłopcy po kolei wskakiwali na ramiona asystenta, a trenerka, stojąc na najwyższym szczeblu przenośnej drabinki wskazywała coś skoczkom w okolicach ich tyłków.
- Szalona – mruknął Hayboeck, zanosząc się śmiechem.
- Niepoważna – prychnął po angielsku któryś z Japończyków.
- Może i niepoważna, ale chyba całkiem nieźle jej idzie – zwrócił uwagę trener Austriaków Schuster, który nagle wyłonił się z domku kadry.
Skoczkowie spojrzeli na niego, a Michael uśmiechnął się szeroko.
- Jeśli macanie trenerów po tyłkach stanie się stałym elementem treningu, to ja się permanentnie przenoszę do Szwecji – stwierdził z całą powagą, na którą był w stanie się zdobyć, założył na uszy słuchawki i postanowił skupić się na rozgrzewce.

3
W Engelbergu Maja umówiła się z Gregorem na kolację. Miała nadzieję, że uda im się nadrobić zaległości, bo przez ostatnie dwa lata marna z niej była przyjaciółka – tak się skupiła na relacji z Adamem i próbie przekonania związku, by dali jej szansę, że nie miała czasu na nic innego.
Gregor też był zajęty, w końcu po raz kolejny powiększyła mu się rodzina, a jego żona nie była największą fanką dawnej koleżanki męża, ale Maja wiedziała, że wystarczy kilka minut, żeby znów rozmawiali ze sobą jak starzy przyjaciele.
Dlatego właśnie tak bardzo się rozczarowała, gdy zauważyła, że nie przyszedł sam tylko z którymś z kolegów z reprezentacji – nie poznała od tyłu. Przywołała na twarz uśmiech i podeszła do nich, wkładając ręce do kieszeni ‘cywilnej’ kurtki – zwykłej, czarnej puchówki bez oznaczeń sponsorów.
- Cześć – odezwała się pierwsza i obydwaj mężczyźni odwrócili się do niej.
Gregor ją przytulił, a jego towarzysz podał rękę.
- Michael bardzo chciał cię poznać – westchnął Gregor, a jego spojrzenie mówiło ‘przepraszam’.
- Taki już jestem, ciekawski – mocno uścisnął jej dłoń. – Michael.
- Maja – skinęła głową, odwzajemniając uścisk. – Idziemy? Jestem głodna jak wilk – rzuciła.
Weszli do jednej z lokalnych restauracji i zamówili fondue serowe oraz rozgrzane kamienie do przypiekania mięsa.
- Dwa lata cię nie widziałem, a ty nagle pojawiasz się na zawodach jako pierwszy trener kadry – wypalił nagle Gregor. – Jak? Nawet w polskim związku nie chcieli o tym słyszeć, a siedziałaś tam tyle lat…
- Łukasz i chłopaki nawet tego chcieli, ale prezes nie był gotowy. Więc na jakiś czas odpuściłam, matka mi zachorowała – spojrzała niepewnie na Michaela, jakby zła, że musi przy nim o tym mówić. – Załatwiłam jej w Szwecji leczenie, kogoś tam poznałam i to mnie zainspirowało.
- Cieszę się! – Gregor uścisnął jej dłoń. – Naprawdę się cieszę.
- Chyba nie myślałeś, że przywdziałam celibat w żałobie po nas – zaśmiała się perliście.
Hayboecka wryło.
- Byliście kiedyś parą? – zapytał zdezorientowany.
Gregor przewrócił oczami, wstał od stolika i skierował się do łazienki, zostawiając ledwo co zapoznanych ze sobą znajomych samych.
- Byliśmy bardzo dobrymi przyjaciółmi. Z korzyściami – uśmiechnęła się Maja. – Nie patrz tak, mamy dwudziesty pierwszy wiek, kobieta może trenować reprezentację kraju w skokach narciarskich, a nie może mówić otwarcie o swoich kontaktach seksualnych?
- Może – Michael energicznie pokiwał głową. – Dziwię się tylko wstrzemięźliwości Gregora w opowiadaniu o tobie. Ja bym opowiadał o nas otwarcie – zaśmiał się.
Maja uśmiechnęła się pod nosem i spojrzała na niego z rozbawieniem.
- Czemu tak patrzysz?
- Nie… nic.
- Ja mówię o otwartości, a ty zamykasz się w sobie? – drażnił się z nią.
- Z otwartością trzeba uważać – stwierdziła enigmatycznie. – Dlatego możesz być spokojny, nigdy się z tobą nie prześpię.

4
Maja i Adam spędzili święta u jego rodziców. Spacerowali ulicami Sztokholmu, spotykali się ze znajomymi, a wieczorami cieszyli się rodzinnym ciepłem i dużo pracowali.
- Jak twoje szkice? – spytała pewnego wieczoru Maja, podchodząc od tyłu do siedzącego przy desce kreślarskiej Adama i obejmując jego szyję.
- Na razie to tylko koncepcje… Cały czas zastanawiam się, jak połączyć moment odbicia z tunelem aerodynamicznym, nad którym pracuje Hans. Wiesz, wszystko zacznie się kręcić, gdy wejdziemy do laboratorium i maszynowni… opracujemy modele i równania dla każdej ze skoczni… Nie wiem, czy uniwersalny algorytm się sprawdzi, czy dla każdego obiektu trzeba będzie i… jeszcze konsultacje z materiałoznawcami, wpływ smaru, tarcia… Cały wydział mógłby się z tego habilitować, a nie tylko nas dwóch – przyznał.
- Możesz na dzisiaj skończyć? – poprosiła. – Już jutro wylatujemy do Niemiec…
- Dasz mi chwilkę, zanim te kilka myśli wyleci mi z głowy? – poprosił.
- Tak – cmoknęła go w policzek. – Czekam na górze, okej?
- Okej.

5
Jakimś cudem, w Oberstdorfie czwórka Szwedów przebrnęła przez kwalifikacje. Gregorowi było ich szkoda – wszyscy byli w piątej dziesiątce i trafili na mocnych przeciwników. On sam nie był już w życiowej formie, ale zdecydowanie nie przejmował się nadchodzącym starciem z Frejem. W wieczór przed konkursem udał się na krótką przebieżkę i po pięciu kilometrach miał już wracać do hotelu, kiedy zauważył znajomą sylwetkę przebierającą nogami w szaleńczym tempie.
- Maja! – zawołał i pomachał, a kobieta zwolniła i zatrzymała się przy nim.
- Oczyszczałeś głowę przed konkursem? – spytała, przypominając sobie jego nawyki z przeszłości.
- Mniej więcej – pokiwał głową. – A ty?
- Rozładowywałam napięcie seksualne. Pokłóciłam się z facetem – machnęła ręką, truchtając w miejscu.
- Chcesz o tym porozmawiać? – zaproponował.
- Ale gdzieś gdzie jest cieplej, okej?
Weszli do lobby jego hotelu i usiedli na ławce przy klatce schodowej, chcąc uniknąć przypadkowych przechodniów.
- Ciągle pracuje – zaczęła opowiadać. – Ja kocham skoki… naprawdę… ale mam wrażenie, że ukradły mi faceta. Odkąd wprowadziłam go w ten świat, w jego świecie coraz mniej jest miejsca dla mnie – wyznała.
- Ach te skoki, trochę ci ukradły, co nie? – westchnął.
- Nawet sobie nie wyobrażasz – instynktownie położyła dłoń na biodrze i zamknęła oczy.
- To tam… - zaczął, ale mu przerwała.
- Wszędzie – szepnęła. – Te piekielne skoki nie dość, że zabrały mi dzieciństwo, to potem zmiażdżyły mnie i wypluły, a teraz wciągają mi faceta – wyrzuciła z siebie. – A to nawet nie jest najgorsze.
Gregor wyglądał, jakby chciał o coś zapytać, ale się powstrzymał. Przez chwilę siedzieli obok siebie bez słowa i w końcu po prostu objął ją ramieniem.
- Czemu nie założyłaś rodziny? Nie wyszłaś za mąż? – wypalił w końcu. – Wyjechałaś wtedy tak nagle, przez jakiś czas myślałam, że może wyjechałaś… do kogoś.
- Stara dupa ze mnie, co nie? – spróbowała uniknąć odpowiedzi. Udało się.
- My trzydziestoparolatki musimy trzymać się razem wśród tej młodzieży. Mam nadzieję, że nie będziesz miała mi za złe, jak jutro pokonam jednego z twoich szczyli.
- Nie. Bo to on pokona ciebie – uśmiechnęła się.
Roześmiał się i mocniej ją przytulił.
- Brakowało mi ciebie, ognisty łbie – szepnął.
- Mi ciebie też, wielkonosie.
Zanim się zorientowała przekręcił ją tak, żeby patrzeć jej w oczy.
- Czemu wtedy wyjechałaś? Wiem, byliśmy tylko przyjaciółmi, którzy uprawiali seks, ale gdzieś tyłu głowy cały czas siedzi mi.. mam wrażenie… no mam wrażenie, że to zmierzało ku dobremu – wyrzucił z siebie. – Owszem byłem trochę zestresowany, gdy myślałem, że jesteś w ciąży, ale… Po tamtej wizycie u lekarza wszystko się zmieniło. Odeszłaś. A ja zdałem sobie sprawę, że…
- Nie odeszłam od ciebie. Dostałam propozycję pracy i ją przyjęłam – przerwała mu. - W Innsbrucku nie osiągnęłabym nic więcej, a pracując z Kruczkiem nauczyłam się wszystkiego.
- Ale nie masz wrażenia, że to co zostawiłaś za sobą mogło być cenniejsze od tego, gdzie jesteś teraz?
- Gregor, do czego ty zmierzasz? – spytała urywanym głosem.
- Sam już nie wiem – przyznał. – Przepraszam. Mieliśmy rozmawiać o twoim facecie, a skończyło się moimi żalami.
- Nie szkodzi – wstała i podała mu rękę. – Chyba będę już wracać. Może nie było mnie wystarczająco długo i Adam się stęsknił.
Gregor wstał i mocno ją przytulił.
- Wierzę w ciebie. Nawet dałbym ci się trenować – rzucił na odchodnym.

- Nawet nie wiesz, ile to dla mnie znaczy – uśmiechnęła się jakoś tak smutno.

wtorek, 6 stycznia 2015

Prolog.

Listopad 2020

1
W Klingenthal, jak zwykle, wiało.
Flagi i chorągiewki trenerskie targane były gniewnymi podmuchami, tak jakby pogoda, która zdecydowanie była kobietą – i to wredną, - uwzięła się na organizatorów inauguracyjnych zawodów Pucharu Świata. W dodatku było ciepło. I, poza skocznią, całkowicie bezśnieżnie.
Jednak, jak to było od ładnych kilku lat, wszyscy robili dobre miny do złej gry i bez głębszego zrozumienia, czy choćby uwagi, wysłuchiwali demagogicznych popisów Hoffera zachwalającego przygotowanie skoczni (szary śnieg na zeskoku i wybitnie awaryjne tory lodowe), atmosferę pod skocznią (nielicznych kibiców znudzonych czekaniem na skoki z prawdziwego zdarzenia) i zawodników niecierpliwie czekających na start (kto mógł nie opuścił jeszcze domków drużyn, trzymając kciuki za odwołanie potencjalnie wypaczonej przez wiatr rywalizacji).
Maja stała na przynależnym jej miejscu, denerwując się debiutem w nowej roli.
To normalne, myślała. Nadeszła zmiana pokoleniowa, teraz to nie jest tylko męski sport.
Rozejrzała się dokoła, ale otaczały ją wyłącznie męskie twarze. Widziała, że odwracali wzrok zauważając jej spojrzenie. Bardziej czuła niż wiedziała, że są wobec niej krytyczni. Tylko jej asystent nie miał nic przeciwko obecności kobiety w gnieździe trenerskim, ale on w ogóle nie za bardzo interesował się kobietami – trenerkami czy nie.
Musiała zachować twarz, gdyż w oczekiwaniu na rozpoczęcie konkursu, kamerzyści upodobali sobie właśnie ją.
- Wszystko w porządku? – spytał cicho Axel, na chwilę odlepiając się od komórki.
- Tak – odpowiedziała cicho. – Ten wiatr jest okropny.
- Dobrze, że to nie my musimy skakać – zaśmiał się.
- Za to musimy tu stać – przypomniała mu, nagle naburmuszona.
Minęło tyle lat, a ta krótka uwaga zakuła, jakby zaledwie wczoraj dowiedziała się, że już nigdy więcej nie skoczy na nartach. Spojrzała w dal z wymuszonym uśmiechem, zatrzymując wzrok na zeskoku.
Wróciła tu. Przez tyle lat przeklinała Klingenthal, ale jednak tu wróciła. To właśnie tutaj zakończyła się jej kariera jako skoczkini, a teraz spięła pewien ciemny okres swojego życia klamrą.
Dziesięć lat wcześniej wyjeżdżała z Niemiec na tarczy. Teraz wróciła z tarczą. Do gniazda trenerskiego. Jako pierwsza trenerka kadry narodowej Szwecji.

2
Konkursu inauguracyjnego nie odwołano.
Maja uśmiechała się pod nosem. Już pierwszego dnia miała szczęście. W koszmarnie loteryjnych warunkach jeden z jej podopiecznych, który ledwo przebrnął przez kwalifikacje, wygrał jednoseryjną rywalizację i został liderem klasyfikacji Pucharu Świata.
Nie do końca mogła w to uwierzyć, gdy siedzieli ramię w ramię na konferencji prasowej, a Holger próbował odnaleźć się w świetle fleszy, udzielając odpowiedzi na pytania.
Gdy w końcu dostarczyli dziennikarzom wszystkich potrzebnych informacji, poklepała Holgera po ramieniu, a sama odwróciła się do zdobywcy drugiego miejsca, który zawołał ją po imieniu.
- Cześć – pochylił się i zamknął ją w niedźwiedzim uścisku. – Wiedziałem, że coś knujesz.
- Zawsze twierdziłam, że mam w tym sporcie jeszcze wiele do powiedzenia – zaśmiała się. – Co tam u ciebie stary trutniu.
Znacząco skierował wzrok na dziennikarzy znajdujących się dokoła.
- Pogadamy bez frazesów! Przed nami długi sezon – stwierdził zaczepnie. – Będzie wiele okazji.
- Pa, wielkonosie – mrugnęła do niego.
- Pa, ognisty łbie – przybili sobie piątki i każde poszło w swoją strone.

3
- Pani trener, jestem z pani dumny – Maja aż podskoczyła, słysząc męski głos.
Gdy szła się kąpać była w pokoju sama, dlatego element zaskoczenia przyprawił ją o dreszcz strachu. Po chwili rozluźniła się i uśmiechnęła na widok jej Adama. Podeszła do niego i w samym ręczniku usiadła mu na kolanach.
- Jak bardzo jest pan ze mnie dumny, panie doktorze? – objęła ramionami jego szyję i zalotnie zatrzepotała rzęsami.
- Jest pani trenerką pierwszego lidera… Nie mógłbym być bardziej dumny – mruknął, całując jej szyję.
Maja przez chwilę poddawała się delikatnemu łaskotaniu jego pocałunków, ale w końcu odsunęła się, żeby spojrzeć mu w oczy.
- Panie doktorze, czy to aby na pewno wypada? – spytała teatralnie drżącym głosem. – W końcu pana fizyka…
- Oboje wiemy, że dzisiaj wygrał nie Holger tylko wiatr – sapnął zniecierpliwiony. – I nie fizyka tylko…
- Aerodynamika – dokończyła ze śmiechem, gdy sprawnie ją obrócił i położył na łóżku. – Czyli… albo przypiszemy sobie równe zasługi, albo… oh, albo nie mamy się za co… wynagradzać – mówiła z coraz większym trudem, sukcesywnie rozpraszana przez Adama.
- Kochanie, – na chwilę przejrzał i spojrzał na nią. – Mów do mnie zbereźnie, albo nie mów do mnie wcale.
- Wcale. – Szepnęła, za kołnierz przyciągnęła go do siebie i mocno pocałowała.

4
- Wyobrażasz sobie, co by było, gdyby nas trenowała baba? – zaśmiał się nagle Michael.
Siedzieli w pokoju w trójkę, razem z Gregorem i Stefanem, tworząc swoisty kącik oldboy’ów. Popijali piwo, relaksując się po zawodach i świętując podium Gregora.
- Ja nie – przyznał Stefan. – I moja Marie chyba już by mnie nigdzie nie puściła. I tak uważa, że wokół sztabu kręci się zbyt dużo bab.
- Szczególnie taka ładna jak ta Kolska – kontynuował Michael. – Co nie Gregor?
Schlierenzauer zdawał się być zamyślony, ale po słowach kolegi otrząsnął się z transu.
- Tak… ale Majka zawsze była ładna… - stwierdził ostrożnie.
- Bo wiesz, wyobraź sobie, że masz robić symulację, patrzysz w dół, zagapiasz się na jej tyłek i…
- Jak to zawsze była ładna? – Stefan wszedł Michaelowi w słowo, zwracając się do Gregora.
Adresat tej uwagi przewrócił oczami.
- Kiedyś skakała w moim klubie. Potem upadła, nie mogła skakać, została asystentką trenera klubowego, przez chwilę jeździła na zawody z kadrą Polski, a potem… a potem przepadła – wytłumaczył. – To stara znajoma – zakończył konkluzją i miał zamiar zmienić temat, ale coś w tonie jego głosu obudziło czujność kolegów.
- Jak dobra znajoma? – zainteresował się Hayboeck.
Gregor wzruszył ramionami.
- Dobra. Mam ją na facebooku – po tym oto stwierdzeniu uznał, że temat nie będzie kontynuowany i pociągnął z puszki porządny łyk piwa.

5
- I naprawdę musimy udostępnić mu wszystko? – upewnił się jeden z członków jury.
- Tak, każda z ekip ma prawo uzyskać dostęp do tych informacji, a on oficjalnie jest członkiem szwedzkiej ekipy – Walter rozłożył ręce.
- A po co mu to?
- Skąd mam wiedzieć, jest naukowcem, on nie musi nam zdradzać tematu swojej rozprawy habilitacyjnej – obruszył się dyrektor Pucharu Świata. – Dlatego kiedy Adam Sooen was o coś poprosi macie być mili, pomocni i… i czujni. Chcę wiedzieć, co ci Szwedzi knują, zgoda?
Odpowiedział mu zgodny chórek oraz fala kiwnięć głowy.

- W takim razie życzę miłego sezonu, panowie… Zebranie uważam za zakończone.