Styczeń 2021
1
Trenerzy
Austriaków, Niemców i Szwajcarów spotkali się po noworocznym konkursie, chcąc
przedyskutować jeden palący temat – jakim cudem reprezentacja Szwecji nagle
zaczęła rosnąć w siłę. Nie dość, że Frej został zwycięzcą rywalizacji w Ga-Pa,
to Holger stanął na najniższym stopniu podium, a jeszcze jeden z tych knypków
skończył dzień na siódmym miejscu.
- Może ta baba
ich czymś szprycuje – zrzucił w końcu Schuster, gdy wyczerpali techniczne
przyczyny rosnącej formy Szwedów. – A może… już sam nie wiem.
- W dodatku ona
zdecydowanie wie o nas więcej niż my o niej – dodał Pointner, który trenował
Niemców. – Schlierenzauer zawsze miał do niej słabość, może powinieneś go
lepiej pilnować.
- Schlierenzauer
zna ją z klubu z jakiejś dalekiej przeszłości, to wiem, ale nie zauważyłem…
- Jakie zna,
prowadzali się ze sobą przez dobre dwa lata. Miałem dość nakrywania ich w
nieodpowiednich miejscach w niewłaściwym czasie, ale no cóż… również forma
Gregora wtedy szczytowała, więc przymknąłem na to oko. Kto wie, czego się wtedy
nauczyła… a potem rzuciła go dla Polaków.
Szkoleniowiec
Szwajcarów z ciekawością chłonął te rewelacje i zanotował w pamięci, żeby
obserwować Schlierenzauera. Postanowił jednak poruszyć inny aspekt tej sprawy.
- Słuchajcie
panowie… udało mi się dowiedzieć czegoś o tych dwóch mózgowcach, którzy się z
nimi prowadzają – wtrącił. – Są inżynierami. Jeden zajmuje się badaniem zachowania
obiektów w tunelach aerodynamicznych, a drugi… w sumie nie umiem dokładnie tego
wytłumaczyć, ale to coś w stylu… przełożenia siły na prędkość, zmianę kierunku,
wektory… nie moja broszka.
Pointner
podrapał się po brodzie. Coś mu w tym wybitnie śmierdziało, ale nie umiał dojść
do sedna.
- Oni dostają
plany konstrukcyjne skoczni od personelu technicznego. Walter o tym wspominał –
przypomniał sobie Schuster. – Czy myślicie, że jakoś umieją przygotować ich do
skakania na poszczególnych skoczniach?
Alexander
podniósł głowę i nagle kawałki układanki zaczęły składać się w całość.
- To dlatego
zawsze klepią bulę na treningach i w kwalifikacjach. Dopiero po tym jak ich
mózgowcy zapoznają się ze skocznią…
- Mogą udzielić
im instrukcji – dokończył za niego Szwajcar.
Wymienili
porozumiewawcze spojrzenia.
- Pogadam z
Walterem, zobaczę czy jest na to jakiś paragraf – zapewnił Pointner. – Przecież
jakieś panoszące się babsko nie może zdominować sezonu, bo brata się z
mądrzejszymi od siebie.
2
W Innsbrucku
Maja wpadła na Michaela. Adam popędził wprost do swoich obliczeń, Gregor zajęty
był rodziną, dała chłopcom kilka godzin wychodnego przed dalszą podróżą, a Axel
miał szybką randkę, więc z przyjemnością przyjęła propozycję Hayboecka, który
chciał zobaczyć jedną z filmowych nowości.
- A ty co, nie
masz żadnej stęsknionej narzeczonej, którą mógłbyś zaciągać nie na film, tylko
do kina? – spytała, kupując sobie wielką porcję popcornu i dużą colę.
- Nie, tutejsze
damy mi się znudziły – wziął garść kukurydzy z jej kubełka i wepchnął sobie do
ust.
- Czyli zostałam
nowością – zaśmiała się. – Trudno. Potrzebuję rozrywki.
- Rozhyfka to
moja szpeczjalnoszcz – oznajmił z gębą pełną popcornu.
- Nie
przechwalaj się tak, bo jeszcze będę oczekiwać zbyt wiele!
- Dam radę!
Weszli do sali i
zajęli miejsca na końcu.
Film rozpoczął
się charakterystycznym intro i zarówno Maja jak i Michael przestali rozmawiać,
tylko skupili się na fabule. W końcu dopiero drugi raz w życiu mieli okazję
oglądać w kinie długo wyczekiwaną ostatnią część trylogii Gwiezdnych Wojen. I
tym razem oczekiwania były zdecydowanie wyższe niż w stosunku do Zemsty Sithów.
Przez cały seans
nie zamienili ze sobą ani słowa oprócz krótkich uwag takich jak ‘patrz!’, ‘ale
strzelił!’, ‘co mu obciął’ i ‘wow!’. Maja była tak zaaferowana, że nawet nie
dojadła popcornu i ponad połowę porcji zjadł Michael, bezwiednie wkładając
sobie do ust kolejne ziarna.
Kiedy wyszli z
kina, usta im się nie zamykały. Okazało się, że oboje byli fanami Gwiezdnych
Wojen i przez całą drogę do hotelu, w którym mieszkały obydwie reprezentacje,
nie zamilkli ani na chwilę. Rozmowę przerwał im dopiero widok Adama, który
siedział na kanapie w hallu, ze zdenerwowaniem wpatrując się w ekran telefonu.
- Dzwoniłem do
ciebie - powiedział, wstając i krzyżując ręce.
- Byłeś zajęty,
postanowiłam nie przeszkadzać. Chciałam iść pobiegać, ale Michael zaproponował
kino - wskazała na swój sportowy strój. - Przecież sam mówiłeś, że będziesz
pracował aż do wyjazdu.
- Nie odbierałaś
telefonu - powtórzył. - Mogłaś napisać.
- Byliśmy w
kinie, miałam wyłączony dźwięk, a potem omawialiśmy film. Chyba nie chcesz się
teraz kłócić? - rzuciła przelotne spojrzenie Michaelowi, który udawał, że czyta
ulotki rozłożone na recepcyjnej ladzie, ale prawdopodobnie chłonął każde ich
słowo.
Adam tylko
pokiwał głową, więc postanowiła ich sobie przedstawić.
- Adam, to jest
Michael. Poznałam go przez Gregora, o którym ci opowiadałam. Michael to jest
Adam, mój współpracownik i partner.
Mężczyźni podali
sobie ręce, ale czuła, że Adam nie zapałał sympatią do skoczka.
- Idziemy? -
zapytał tylko.
- Tak, muszę
sprawdzić czy chłopcy są gotowi - uśmiechnęła się. - Pa, do następnego razu! -
zwróciła się do Hayboecka.
- Pamiętaj,
jeśli wyjdą następne Gwiezdne Wojny to jesteśmy umówieni - przypomniał jej, po
czym odwrócił się i odszedł w stronę swojego pokoju.
3
Zwycięzcą całego
Turnieju Czterech Skoczni został jeden z młodych Norwegów, ale Maja i tak była
dumna ze swoich podopiecznych. Frejowi udało się wskoczyć na podium, a Holger
był dziesiąty. Poza tym Frej był ósmy w klasyfikacji Pucharu Świata, Holger
piętnasty, a Nills i Kalle znajdowali się gdzieś na początku trzeciej
dziesiątki. W swoim debiutanckim sezonie!
Chłopcy już
zeszli z siłowni i poszli na sesję regeneracyjną, ale ona nadal pracowała nad
wzmocnieniem mięśni pleców. Chyba dlatego tak dobrze dogadywała się ze swoimi
podopiecznymi - wykonywała razem z nimi prawie wszystkie ćwiczenia fizyczne, a
dodatkowo z zapałem podnosiła ciężary żeby, jak często się śmiała, móc ich nosić
na rękach. Nie unikała także wspólnych przebieżek. Tylko skakać nie skakała.
Mieszkali w
pensjonacie w Bad Mitterndorf, ale ponieważ w ich budynku nie było kompleksu
sportowego, korzystali z infrastruktury pobliskiego hotelu. Był to ten sam
hotel, w którym zatrzymali się Polacy, więc wcale nie zdziwiła się, gdy chwilę
później zobaczyła swoich starych znajomych. Przywitała się z Klemensem i
Maćkiem, z którymi często naprawdę dobrze się bawiła jeszcze w czasach, kiedy
pracowała jako asystentka trenera Kruczka. Dobrze było znowu nie tyle kręcić
się w orbicie tej pucharowej machiny, co przebywać praktycznie w jej centrum.
-Fiu, fiu,
Majka, widzę, że nie wypadasz z formy - zagwizdał Kot, sprawdzając obciążenia
na jej maszynie.
-Fiu, fiu,
Maciuś, widzę, że ty też nie - roześmiała się. - Dobrze znowu was wszystkich
widzieć.
- Łukasz
dostałby zawału, gdyby znów cię z nami zobaczył - Klemens wyszczerzył zęby w
uśmiechu.
- Ale musicie
przyznać, że nikt nie organizował takiej integracji jak ja - zastrzegła. -
Pamiętacie, jak…
- Nie pamiętają!
A nawet jeśli to… Mają o tym zapomnieć! Łukasz ostrzegał mnie przed tym, że
możesz znów siać ferment wśród naszych ułożonych chłopców i kazał bronić ich za
wszelką cenę - ze śmiechem przerwał im Robert Mateja. - A tak w ogóle, to cześć
Maja.
- Cześć Robert.
Kopę lat! - w dawnych czasach asystowała mu na mistrzostwach świata juniorów.
Ale z juniorami
co najwyżej grywała w karty!
Dobrze było
porozmawiać z nimi w ojczystym języku. Przez ostatnio rok, właściwie od śmierci
matki, nie miała ku temu zbyt wielu okazji. Czasami myślała, że gdyby nie te trzy
lata z polską kadrą w ogóle zatraciłaby płynność porozumiewania się mową
rodziców.
4
Gregor
Schlierenzauer był szczęśliwy. Miał piękną żonę i dwoje dzieci. W dodatku nadal
był w całkiem niezłej formie i zamierzał wytrzymać na skoczni co najmniej tyle,
co Kasai. Czyli zostało mu jeszcze wiele lat szlajania się po świecie.
Poza tym musiał
przyznać, że ostatnio zastanawiał się nad kwestią swojego szczęścia małżeńskiego
i stwierdził, że było ono zależne właśnie od częstych wyjazdów. Kiedy przebywał
poza domem tęsknił za Katją, za dzieciakami, za wszystkim co zostawiał w
Tyrolu, ale kiedy wracał, po około tygodniu zaczynało go nosić.
Ponieważ uciekał
na długie spacery, na które często zabierał ze sobą czteroletniego Thomasa i
Marikę, jeszcze w wózku, jego żona była wniebowzięta i nie zwracała uwagi na
zmienne humory męża - miała więcej czasu na wizyty u kosmetyczki czy spotkania
z koleżankami. Wieczorami przytulała się do niego, w łóżku obydwoje dawali z siebie wszystko, ale miał wrażenie,
że emocjonalnie zaczął trzymać ją na dystans.
Nie pomogło to,
że Majka wróciła. Może nigdy nie był w niej szaleńczo zakochany, nie wyobrażał
sobie, jakże babskim sposobem, wspólnej przyszłości, ale po jej nagłym odejściu
zawsze była mu solą w oku. Co prawda utrzymywali przyjacielskie kontakty, kiedy
spotykali się na zawodach podczas jej pracy w polskim zespole, ale on bardzo
szybko zatracił się w ramionach Katji. Nie szukał zapomnienia, ale czegoś mu
brakowało. Tej świadomości, że w Innsbrucku ktoś czeka. Potem urodził się
Thomas i, sam nie wiedział kiedy, znalazł się na ślubnym kobiercu.
To też nie było
to, że nie kochał swojej żony. Kochał ją. Im dłużej przebywał poza domem tym
bardziej. Ale kilka rozmów z Majką, widok tego jej mózgowca, czy choćby tego
jak szybko złapała kontakt z Michaelem nie dawał mu spokoju. Może nawet raz czy
dwa spróbował wizualizować sobie swoje życie z nią przy boku. Ale wtedy Thomas
rzucał mu piłkę lub Marika zaczynała cicho kwilić i wszystko inne traciło
znaczenie.
Może nie był
wybitnym mężem. Ale ojcem, mimo że nieobecnym, starał się być genialnym!
5
Wielkimi krokami
zbliżały się Mistrzostwa Świata w narciarstwie klasycznym. Dla Mai i jej
skoczków oznaczało to dwie rzeczy. Po raz pierwszy od bardzo dawna
reprezentacja Szwecji reprezentowała jakikolwiek znośny poziom i miała realne
szanse na zajęcie dobrych miejsc. Z tego faktu wynikała kolejna sprawa – w
związku z całkiem niezłą formą skoczków wzrosło zainteresowanie tym sportem.
Ponieważ Maja zdecydowała, że kadrowicze odpuszczą sobie konkursy w weekend
poprzedzający mistrzostwa i zgromadziła całą watahę w Fallun na spokojnych
treningach, stali się łatwym celem dla namolnych dziennikarzy sportowych.
Po krótkiej
naradzie z zawodnikami i władzami związku postanowiono, że zarówno Maja, jak i
jej chłopcy oraz reszta sztabu szkoleniowego udzielą wywiadu rzeki jednej z
poczytnych gazet, a także wezmą udział w specjalnym odcinku popularnego
talk-show o ile prowadzący zgodzi się nagrać epizod w ośrodku szkoleniowym.
Spragnione
informacji media przystały na wszystkie warunki przedstawione przez rzecznika
związku i jeszcze w styczniu Maja dostała egzemplarz gazety zanim trafił do
kiosków.
Maja Kolska (33 l.) to powiew świeżej
krwi na szwedzkiej arenie sportowej. Choć pochodzi z Polski, a od dziecięcych
lat związana jest ze Szwecją oficjalnie jest obywatelką… Austrii i to w barwach
tego kraju występowała w konkursach damskich skoków narciarskich aż do
fatalnego upadku w 2010 roku, po którym musiała zakończyć karierę. Była
asystentką szkoleniowca z klubu samego Gregora Schlierenzauera, a przy boku
trenera Kruczka stała właśnie wtedy, gdy Kamil Stoch wracał do wielkiej formy.
Już za 10 dni okaże się, czy współpraca z nią przyniesie szczęście i laury
również naszym skoczkom. Trzymamy kciuki!
Ten bezpłciowy
opis spłaszczający jej życiorys znajdował się w ramce pod zdjęciem, na którym
uśmiechała się radośnie ubrana w niebieską koszulę i żółtą spódnicę. Ci
nicponie kazali jej wyjść boso na śnieg i pozować z gołymi nogami w środku
zimy. Miała szczęście, że się nie przeziębiła!
- Coś ciekawego?
– zagadał Adam, zaglądając jej przez ramię.
- Nie, wszystko
w porządku. Nie wiedziałam, że całe moje życie można streścić w jednym akapicie
– wytłumaczyła, wzdychając.
- Opis jednego
twojego uśmiechu mógłby zająć cały artykuł. Albo jeden bardzo długi wykres
funkcji – dodał po chwili, za co walnęła go poduszką. – Młoda damo, tego to ja
ci nie daruję!
- Już nie taka
młoda…
- Ale za to jaka
gibka!
- Masz to szczęście,
że muszę być w formie, żeby nadążyć za całym tym cyrkiem – przewróciła oczami.
- Co?
- Cyrkiem na
kółkach. Tak się u nas mówi. W Polsce.
- Chyba chciałaś
powiedzieć cyrk na nartach.
- Cyrk na
nartach… Powinnam napisać taką książkę.
---
Kończy mi się górka, więc pewnie trochę teraz zwolnię. Cieszę się, że cześć odpowiedzi na pytanie rodzące się po poprzednim rozdziale znajdziecie już w następnym, który był napisany jeszcze przed publikacją 'Grudnia'.
Cieszę się, że mój stylowo minimalistyczny eksperyment się Wam podoba i mam nadzieję, że uda mi się go skończyć. Jestem teraz w rozterce, ponieważ zawsze w okolicach sesji mam literacko płodny okres, co nigdy nie oddziaływało pozytywnie na moje oceny, a muszę się w tym roku wyjątkowo postarać, żeby wszystko pozaliczać od razu i nie mieć żadnych problemów z wyjazdem na Erazmusa.
Oddaję kolejny rozdział i mam nadzieję, że się podobało ;)
dol